Aktualności
Wyższe - prawie jak uniwersyteckie?
Dziesięć lat temu, 27 lipca 2001 roku, Sejm przyjął ustawę Prawo o ustroju sądów powszechnych, która m.in. dokonała nowelizacji ustawy Prawo o adwokaturze w zakresie przesłanki wpisu na listę adwokatów, dotyczącej rodzaju studiów prawniczych. W art. 65 pkt 3 wyżej cyt. ustawy, magiczne, a zarazem będące marką solidnego prawniczego wykształcenia słowo uniwersyteckie, zostało zastąpione przez słowo: wyższe.
Przypomnienie tego wydarzenia, które wywarło daleko idące skutki w sferze życia publicznego, nie czyni okazji do szczególnej formy świętowania okrągłej rocznicy, lecz bardziej skłania do refleksji. Ta, na pozór niewielka zmiana ustawodawcza sprawiła, że wykształcenie prawnicze straciło swój elitarny charakter (w dobrym tego słowa znaczeniu), a jakość studiów prawniczych została rozmieniona na ilość osób uczących się na licznych wydziałach prawniczych.
Od tej pory możliwość ubiegania się o prawo do wykonywania zawodu adwokata, radcy prawnego, notariusza, sędziego, prokuratora ma zarówno absolwent prawa na uniwersytecie, czy też szkole wyższej, mającej aspiracje dorównania poziomem kształcenia wymaganiom uniwersyteckim, jak i osoba z tytułem magistra, która ukończyła studia prawnicze w bliżej nieznanym ośrodku.W tej dziedzinie coraz bardziej widoczne stają się skutki działania znanego w ekonomii prawa Greshaima – Kopernika (zły pieniądz wypiera dobry pieniądz).
Nie sposób zaprzeczyć stwierdzeniu, że ta zmiana ustawodawcy spowodowała wzrost liczby pozauniwersyteckich szkół wyższych, kształcących na kierunku prawo. Jej konsekwencją było uchwalenie tzw. ustawy Gosiewskiego, która była zaledwie początkiem swoistego festiwalu nowych pomysłów, deregulujących zawody prawnicze, a których wspólną treścią jest ich niekontrolowane otwarcie. Wyrazem tego sposobu myślenia, o wyraźnym populistycznym zabarwieniu, jest obecnie forsowany z taką determinacją, projekt ustawy o państwowych egzaminach prawniczych. Naiwna jest wiara tych, którzy uważają , że jednym przepisem można zadekretować umiejętności, znajomość prawa, doświadczenie zawodowe równe osobom, które ponosząc ogromny wysiłek, własną pracą i nauką zdobyły uprawnienia do wykonywania zawodu adwokata, radcy prawnego.
To chyba nie przypadek, że jedna z warszawskich szkół wyższych tak bardzo uwierzyła w mit wyposażonego w szerokie kompetencje magistra i przygotowała ofertę skróconego do 3 i pół roku programu studiów prawniczych. Przykład może stać się zaraźliwy, znajdą się naśladowcy, którzy zaproponują „wyprodukowanie” magistra prawa w jeszcze krótszym czasie. Oferty tego rodzaju, jeśli nie są dyktowane niskimi pobudkami, a chciałbym w to wierzyć, to na pewno pozbawione są troski o właściwe przygotowanie młodych ludzi do późniejszej pracy zawodowej. To prosta droga, aby ideał dobrego, opartego na solidnych podstawach wykształcenia prawniczego, sięgnął poziomu osławionej szkoły Duracza (kuźnia kadr dla ludowego wymiaru sprawiedliwości, działająca w latach 1948 - 53).
W zdumienie wprawiła wypowiedź posła Jarosława Gowina, wygłoszona przed kilkoma tygodniami. Na użytek wspierania projektu ustawy o PEP stwierdził: Zrobię jednak wszystko, by …. zmobilizować opinię publiczną do skutecznej walki z barierami, które uniemożliwiają dziesiątkom tysięcy młodych, zdolnych ludzi, wykonywanie zawodu, w którym zdobyli wykształcenie. Pan poseł, osoba o nieprzeciętnej inteligencji, stara się nie zauważyć, że młodzi, zdolni ludzie zawsze znajdowali miejsce dla siebie, a od kilku lat na pewno mają nieograniczone możliwości realizowania własnych aspiracji zawodowych. Zdają z powodzeniem egzaminy wstępne na aplikacje prawnicze, egzaminy zawodowe, uzyskują stopnie naukowe i nie czekają na prezent od ustawodawcy.
Historia magistra vitae. Należy mieć nadzieje, że wszyscy, którym bliskie jest dobro wymiaru sprawiedliwości i bezpieczeństwo prawne obywateli, będą czerpać doświadczenie, płynące ze skutków zmiany ustawodawczej sprzed 10 lat i zdobędą się na odwagę widzenia spraw publicznych w perspektywie następstw społecznych podejmowanych decyzji.
adwokat Jerzy Zięba
Dziekan ORA w Kielcach